o nas
Hateful Five, czyli czwórka nienawistnych, nieokrzesanych oraz żądnych juchy i wpierdolu koleżków z Warszawy, którzy rozsiewają po Polsce i po świecie swoją dobrą nowinę. Dewastacja i łomot to dla nas chleb powszedni. W myśl idei „każdy inny, wszyscy winni”, nasz skład jest zasilany przez cztery motory napędowe z zupełnie innych, mniej lub bardziej odległych muzycznie światów. Idziemy po swoje i nie bierzemy jeńców.
Seba
gardłowy
Seba
rytmiczny/prowadzący
Sabir
garowy
Marek
basowy
koncerty
poniżej znajdziesz listę najbliższych gigów. Kliknij w link by kupić bilet. Widzimy się!
koncerty
poniżej znajdziesz listę najbliższych gigów. Kliknij w link by kupić bilet. Widzimy się!
Kliknij by przejść -> 30.09.2023 Olsztyn, Pub Las| Primal Machine Gig | Gościnnie: Vagadilerha, Venefica
więcej gigów wkrótce. Chcesz żebyśmy zagrali u Ciebie w mieście? Daj nam znać
Dyluzja
Oczy szarzeją, słuch zlewa się w trzask
Dotyk niknie, pusty marniejący wrzask
Świat powoli wydaje tchnienie
treść marnieje tracąc znaczenie
kolory spływają po kwiatach
czerń i biel zostają na znakach
Oczyszcza spojrzenie
zmywając pragnień kurz
Każdego dnia
dusząca kolory twarz!
Synapsy usypiają, myśli przestają pulsować
krew stygnie, ręce przestają żałować
Czas spowalnia we mnie swój pęd
duch oddycha spokojniej i lżej
horyzont zalewa błoga szarość
bodźce ustają sprawiając mi radość
Oczyszcza spojrzenie
zmywając pragnień kurz
Każdego dnia
dusząca kolory twarz!
Zrzucę filtr, który nałożyli mi na ten świat
Sam dobrze wiem iluż kolorów jestem wart!
Iluzja spływa z realności jak brudna farba
zaczynam widzieć rzeczy jakimi są
niech błoto ponad którym teraz stoję
zaleje ich do ostatniej kropli ich złudzeń
Oczyszcza spojrzenie
zmywając pragnień kurz
Każdego dnia
dusząca kolory twarz!
Będę Twoim strachem
Zagubiona wśród szarości dni
przez strach i myśl
Swoje życie widzę jak przez mgłę
zobaczyć je chcę
Mrok deszczu, dogasających nadziei
krzyków które nic nie mogły zmienić
zgasną tak szybko i nagle, gdy
nie wesprzesz mnie Ty
Ty
TY
Oddaj mi swój lęk
oddaj mi swój strach
przyrzekam, że i tak
Będę Twoim ostatnim strachem
Lęk
Strach
i tak
Ja
Głowa wybucha z całych sił
iskrze w Tobie przestaje być wstyd
świat rozpada się nam spod stóp
oto jest granica i cena snu
Niczym tysiąc atomowych gwiazd
nic już nie jest w stanie wzruszyc nas
Ciemność łaknąca światła poza czasem
jak zwykła ławka w parku z lasem
Oddaj mi swój lęk
oddaj mi swój strach
przyrzekam, że i tak
Będę Twoim ostatnim strachem
Lęk
Strach
i tak
Ja
Ja
Z mroku deszczu dogasających nadziei
rodzi się krzyk, który wszystko zmieni
nie zgasnę, rozbłysnę światłem bo
oto jest piekło, a ja idę w to
To
TO
Oddaj mi swój lęk
oddaj mi swoj strach
przyrzekam, że i tak
Będę Twoich ostatnim strachem
Lęk
Strach
i tak
Ja
Gniew
Dlaczego masz oczy pełne łez?
Czy smutek to wszystko co chcesz?
Absolutnie niepasujący, zgrzyczący
w tym świecie tryb
Jaki czujesz ból
jak straszny wstyd
uwolnij gniew
to jest ten dzień
Świat me pełne normalności mózgi
pełne zwykłej, szarej pustki
Absolutnie unikalnyś, oryginalnyś
w tym świecie złym
Uwolnij gniew
który tkwi w nas
Pokaż swą twarz
uwolnij gniew!
Tak bardzo odległy jest teraz bóg
tak bardzo wspólny mamy los
absolutnie niezrozumiały
nierealny dla ludzi złych
Nic nie umiesz
nic nie potrafisz
nic nie wiesz
nie znasz się
Gniew!
Gniew!
Gniew, gniew, gniew, gniew!
Wojna
Mały chłopiec, czy go widzisz?
Stoi tu i z Ciebie szydzi
z Twoich boleści i chorych ambicji
wiecznie niezadowolony z Ciebie krzyczy
To Twoje niespełnione wyrywa marzenia
Wojna, wojna, wojna, wojna…
Mała dziewczynka, czy ją widzisz?
Stoi tu i z Ciebie szydzi
z niespełnionych miłości i odrzucenia
wiecznie płacze, domaga się i żąda
Masz kochać, masz mieć, ona tak chce
Wojna, wojna, wojna, wojna…
A jeśli ocenić masz sie dziś
kim przed lustrem staniesz się Ty?
A jeśli spojrzysz na siebie dziś
czy to właśnie miałeś być Ty?
Wojna, wojna, wojna, wojna…
Winny
Jestem tak samo winny
jak oni, Ci źli
wskazujesz dalej palcem
Słyszę: „winny, winny”- ja!
Twoich chorych ambicji
Twojej całej złości
ja wszystkiemu winny!
ja wszystkiemu winny! Ja!
Kogo wskażesz palcem patrząc w lustro?
Szydź, śmiej się, nienawidź i krzycz
Winny, ja!
Winny…ja!
Winny – ja
Winny ja!
Zapętlony sam w ten mrok
czujesz jak zżera Cię złość
Wskazują na mnie
celują we mnie
palcem, palcem
palcem!
Winny, ja!
Winny…ja!
Winny – ja
Winny ja!
Waszych emocji
waszych niedoskonałości
tłumionych złości
jestem winny bez litości
Winny
Ja
A kto jest bez winy
niech pierwszy weźmie kamień
A kto jest bez winy
niech rzuci we mnie nim x2
Winny, ja!
Winny…ja!
Winny – ja
Winny ja!
Jeszcze jestem
Chwilę później, gdy już czas rzewnie zadrży
czuję podskórnie, bóg za moment umrze
Wypełnia się przestrzeń
od woli i słońc
Wybuchy czuję podskórnie
cząstki chcą uciec w noc
Ja i mój bóg umrze
Niszczy mnie napęd rządz!
Jeszcze upijam się powietrzem
Jeszcze i jeszcze i chcę
Jeszcze chyba jeszcze jestem
Jeszcze i jeszcze i chcę
Teraz czuję jak wszystko imploduje
ja, ego i super-bóg
Przestrzeń pęka w pół
każden cząstek gotów!
Gorąc czuję chwilę współskórnie
cząstki chcą uciec w noc!
Ja i mój bóg umrze
Żyłem poprzez napęd rządz!
Jeszcze nie jest mi to obojętne
Jeszcze i jeszcze i zaraz będę
Jeszcze chyba jeszcze jestem gotów
Jeszcze znać istotę absolutu
Ja
Jeszcze upijam się powietrzem
Jeszcze i jeszcze i chcę
Jeszcze chyba jeszcze jestem
Jeszcze i jeszcze i chcę
Jutro
Zniknę bo zabraknie dla mnie słów
pójdę tracąc ostatnie kroki swe
Ogłuchnę przestając czuć emocje te
Zniknę oddając swój ostatni dzień
Forma czy treść? Być czy mieć
Forma czy treść, być czy mieć?
Czy wiatr spowity w duszącą mgłę
przestanie istnieć, gdy zabraknie mnie
Czy zdarzenia będą płynąć tylko
gdy na nie patrzę i tworzyć pusty byt?
Niknące istnienie z duszą w dłoni
Woli drżenie z umysłem w pogonii
Trzask słuchu zlany z ciszą
w ten dzień wszystek mnie usłyszą!
Forma czy treść? Być czy mieć?
Forma czy treść, być czy mieć?
Jutro!
Zabraknie dla nas pięknych słów!
Jutro tylko popiół zostanie po nas tu!
Ostatni z głowy przegnamy ciemny szept
chociaż ostatni – to jest nasz dzień!
Jutro!
Zapomniany
Zapomniany jak człowiek
zapomniany i niechciany
codziennie niezauważany
przez wieczność upadlany
Ogarnięty frustracją
przygnieciony desperacją
sięga po zapomnienie
Śmierć na własne życzenie!
Społecznie wcielony
wolności pozbawiony
jak maszyna traktowany
Duch przezdyszany
Zapomniany
W tryby maszyny wpasowany
wiecznie wykorzystywany
Przez tryby maszyny wciąż łamany
wiecznie do ziemi dociskany
ja
Ty
wy
Zapomniany!
Kształt buntu rysuje człowieka
Zabierają nam wszystko
Zabierają nam sens
Chcą za życia zabić nas!
Społecznie wcielony
wolności pozbawiony
jak maszyna traktowany
Duch przezdyszany
Zapomniany!
Nawet, gdy w ciemny róg zapędzą Cię
a Ty nie masz już sił buntować się
Gdy ostatecznie na potępienie skażą Cię
nawet, gdy zacznie brakowac Ci sił
Nadzieja umiera ostatnia
skończy się razem z Tobą
Nadzieja umiera ostatnia
dopóki walczysz jesteś zwycięzcą
Społecznie wcielony
wolności pozbawiony
jak maszyna traktowany
Duch przezdyszany
Zapomniany!
Dyluzja
Oczy szarzeją, słuch zlewa się w trzask
Dotyk niknie, pusty marniejący wrzask
Świat powoli wydaje tchnienie
treść marnieje tracąc znaczenie
kolory spływają po kwiatach
czerń i biel zostają na znakach
Oczyszcza spojrzenie
zmywając pragnień kurz
Każdego dnia
dusząca kolory twarz!
Synapsy usypiają, myśli przestają pulsować
krew stygnie, ręce przestają żałować
Czas spowalnia we mnie swój pęd
duch oddycha spokojniej i lżej
horyzont zalewa błoga szarość
bodźce ustają sprawiając mi radość
Oczyszcza spojrzenie
zmywając pragnień kurz
Każdego dnia
dusząca kolory twarz!
Zrzucę filtr, który nałożyli mi na ten świat
Sam dobrze wiem iluż kolorów jestem wart!
Iluzja spływa z realności jak brudna farba
zaczynam widzieć rzeczy jakimi są
niech błoto ponad którym teraz stoję
zaleje ich do ostatniej kropli ich złudzeń
Oczyszcza spojrzenie
zmywając pragnień kurz
Każdego dnia
dusząca kolory twarz!
Będę Twoim strachem
Zagubiona wśród szarości dni
przez strach i myśl
Swoje życie widzę jak przez mgłę
zobaczyć je chcę
Mrok deszczu, dogasających nadziei
krzyków które nic nie mogły zmienić
zgasną tak szybko i nagle, gdy
nie wesprzesz mnie Ty
Ty
TY
Oddaj mi swój lęk
oddaj mi swój strach
przyrzekam, że i tak
Będę Twoim ostatnim strachem
Lęk
Strach
i tak
Ja
Głowa wybucha z całych sił
iskrze w Tobie przestaje być wstyd
świat rozpada się nam spod stóp
oto jest granica i cena snu
Niczym tysiąc atomowych gwiazd
nic już nie jest w stanie wzruszyc nas
Ciemność łaknąca światła poza czasem
jak zwykła ławka w parku z lasem
Oddaj mi swój lęk
oddaj mi swój strach
przyrzekam, że i tak
Będę Twoim ostatnim strachem
Lęk
Strach
i tak
Ja
Ja
Z mroku deszczu dogasających nadziei
rodzi się krzyk, który wszystko zmieni
nie zgasnę, rozbłysnę światłem bo
oto jest piekło, a ja idę w to
To
TO
Oddaj mi swój lęk
oddaj mi swoj strach
przyrzekam, że i tak
Będę Twoich ostatnim strachem
Lęk
Strach
i tak
Ja
Gniew
Dlaczego masz oczy pełne łez?
Czy smutek to wszystko co chcesz?
Absolutnie niepasujący, zgrzyczący
w tym świecie tryb
Jaki czujesz ból
jak straszny wstyd
uwolnij gniew
to jest ten dzień
Świat me pełne normalności mózgi
pełne zwykłej, szarej pustki
Absolutnie unikalnyś, oryginalnyś
w tym świecie złym
Uwolnij gniew
który tkwi w nas
Pokaż swą twarz
uwolnij gniew!
Tak bardzo odległy jest teraz bóg
tak bardzo wspólny mamy los
absolutnie niezrozumiały
nierealny dla ludzi złych
Nic nie umiesz
nic nie potrafisz
nic nie wiesz
nie znasz się
Gniew!
Gniew!
Gniew, gniew, gniew, gniew!
Wojna
Mały chłopiec, czy go widzisz?
Stoi tu i z Ciebie szydzi
z Twoich boleści i chorych ambicji
wiecznie niezadowolony z Ciebie krzyczy
To Twoje niespełnione wyrywa marzenia
Wojna, wojna, wojna, wojna…
Mała dziewczynka, czy ją widzisz?
Stoi tu i z Ciebie szydzi
z niespełnionych miłości i odrzucenia
wiecznie płacze, domaga się i żąda
Masz kochać, masz mieć, ona tak chce
Wojna, wojna, wojna, wojna…
A jeśli ocenić masz sie dziś
kim przed lustrem staniesz się Ty?
A jeśli spojrzysz na siebie dziś
czy to właśnie miałeś być Ty?
Wojna, wojna, wojna, wojna…
Winny
Jestem tak samo winny
jak oni, Ci źli
wskazujesz dalej palcem
Słyszę: „winny, winny”- ja!
Twoich chorych ambicji
Twojej całej złości
ja wszystkiemu winny!
ja wszystkiemu winny! Ja!
Kogo wskażesz palcem patrząc w lustro?
Szydź, śmiej się, nienawidź i krzycz
Winny, ja!
Winny…ja!
Winny – ja
Winny ja!
Zapętlony sam w ten mrok
czujesz jak zżera Cię złość
Wskazują na mnie
celują we mnie
palcem, palcem
palcem!
Winny, ja!
Winny…ja!
Winny – ja
Winny ja!
Waszych emocji
waszych niedoskonałości
tłumionych złości
jestem winny bez litości
Winny
Ja
A kto jest bez winy
niech pierwszy weźmie kamień
A kto jest bez winy
niech rzuci we mnie nim x2
Winny, ja!
Winny…ja!
Winny – ja
Winny ja!
Jeszcze jestem
Chwilę później, gdy już czas rzewnie zadrży
czuję podskórnie, bóg za moment umrze
Wypełnia się przestrzeń
od woli i słońc
Wybuchy czuję podskórnie
cząstki chcą uciec w noc
Ja i mój bóg umrze
Niszczy mnie napęd rządz!
Jeszcze upijam się powietrzem
Jeszcze i jeszcze i chcę
Jeszcze chyba jeszcze jestem
Jeszcze i jeszcze i chcę
Teraz czuję jak wszystko imploduje
ja, ego i super-bóg
Przestrzeń pęka w pół
każden cząstek gotów!
Gorąc czuję chwilę współskórnie
cząstki chcą uciec w noc!
Ja i mój bóg umrze
Żyłem poprzez napęd rządz!
Jeszcze nie jest mi to obojętne
Jeszcze i jeszcze i zaraz będę
Jeszcze chyba jeszcze jestem gotów
Jeszcze znać istotę absolutu
Ja
Jeszcze upijam się powietrzem
Jeszcze i jeszcze i chcę
Jeszcze chyba jeszcze jestem
Jeszcze i jeszcze i chcę
Jutro
Zniknę bo zabraknie dla mnie słów
pójdę tracąc ostatnie kroki swe
Ogłuchnę przestając czuć emocje te
Zniknę oddając swój ostatni dzień
Forma czy treść? Być czy mieć
Forma czy treść, być czy mieć?
Czy wiatr spowity w duszącą mgłę
przestanie istnieć, gdy zabraknie mnie
Czy zdarzenia będą płynąć tylko
gdy na nie patrzę i tworzyć pusty byt?
Niknące istnienie z duszą w dłoni
Woli drżenie z umysłem w pogonii
Trzask słuchu zlany z ciszą
w ten dzień wszystek mnie usłyszą!
Forma czy treść? Być czy mieć?
Forma czy treść, być czy mieć?
Jutro!
Zabraknie dla nas pięknych słów!
Jutro tylko popiół zostanie po nas tu!
Ostatni z głowy przegnamy ciemny szept
chociaż ostatni – to jest nasz dzień!
Jutro!
Zapomniany
Zapomniany jak człowiek
zapomniany i niechciany
codziennie niezauważany
przez wieczność upadlany
Ogarnięty frustracją
przygnieciony desperacją
sięga po zapomnienie
Śmierć na własne życzenie!
Społecznie wcielony
wolności pozbawiony
jak maszyna traktowany
Duch przezdyszany
Zapomniany
W tryby maszyny wpasowany
wiecznie wykorzystywany
Przez tryby maszyny wciąż łamany
wiecznie do ziemi dociskany
ja
Ty
wy
Zapomniany!
Kształt buntu rysuje człowieka
Zabierają nam wszystko
Zabierają nam sens
Chcą za życia zabić nas!
Społecznie wcielony
wolności pozbawiony
jak maszyna traktowany
Duch przezdyszany
Zapomniany!
Nawet, gdy w ciemny róg zapędzą Cię
a Ty nie masz już sił buntować się
Gdy ostatecznie na potępienie skażą Cię
nawet, gdy zacznie brakowac Ci sił
Nadzieja umiera ostatnia
skończy się razem z Tobą
Nadzieja umiera ostatnia
dopóki walczysz jesteś zwycięzcą
Społecznie wcielony
wolności pozbawiony
jak maszyna traktowany
Duch przezdyszany
Zapomniany!
Ex Machina
wciskają mi kable w mózg
chcą więcej wiedzieć!
mierzą długość oddechu:
ile w tym ducha?
słabnie serce obciążone
mechanicznym ładunkiem
całe ciało rozkładają
i montują na nowo
śrubki, szyny, tytanowe przedłużenia
czytnik, miernik – wskaźnik istnienia:
kim byłem, kim jestem
kim będę ja?
ja maszyna x3
ja maszyna! x3
wyrwą mi serce!
w jego miejsce
wsadzą maszyny jeszcze więcej
ducha zamienią w posłuszny algorytm
zastąpią moje
serce x3
przegrali moją świadomość
w cyfrowy ciąg!
mięsnie zastąpili
metalicznym szkieletem?
serce wyrzucili
zastępując silnikiem
z ciepłego ciała zostały
tylko zimne kości
śrubki, szyny, tytanowe przedłużenia
czytnik, miernik – wskaźnik istnienia:
kim byłem, kim jestem
kim będę ja?
wyrwą mi serce!
w jego miejsce
wsadzą maszyny jeszcze więcej
ducha zamienią w posłuszny algorytm
zastąpią moje
serce x3
podłącz sie do mnie
wylecz się od słabości
oddaj mi się
ocalę Cię
od emocji
od litości
przestań oddychać
przestań śnić
maszyna!
Szkło
ciągle słyszę propagandę
nabijasz mi nią łeb!
kto jest z a, be, ce, de
dlaczego nie z iks, zet?
wolności nie ma!
chociaż jest
dlaczego miałbym to przełknąć?
jesteś szkłem w gardle
nie słucham Cię
wkurwiasz mnie
żyj sobie jak chcesz
i zostaw mnie
tam stoją oni
tu znowu to my
marsze o kolory
inni znaczy źli
lepsi ludzie
gorszy sort
propaganda!
bełkot!
chcę martwić się mniej
a Ty ciągle mówisz do mnie
kto wrogiem jest
że tamci są bez serc?
zagrażają mi!
a tylko Ci się śni
bezpieczny kąt
ściany z czterech stron
nie słucham Cię
wkurwiasz mnie
żyj sobie jak chcesz
i zostaw mnie
szkło!
lepsze życie
gorsza śmierć
szkło x4
Sarajewo
naucz się krzyczeć
wiedz kiedy szeptać
kiedy one gonią Cię
w błoto wpadasz
brudny i słaby
kiedy one złapią Cię
podnieś się
zaciśnij pięść
mechaniczną wyrwij część!
człowiek versus maszyny
strzał, ból, cierpienie
cisza, strach, osierocenie x2
zostawimy wszystko to
całe wyrządzone zło
czeka statek
uciekniemy stąd
polują na nas!
stworzyliśmy je sami
milion śrubek
parę procesorów
nasza świadomość odtworzona cyfrowo
zaprogramowana celowo!
strzał, ból, cierpienie
cisza, strach, osierocenie x2
nasza świadomość odtworzona cyfrowo
zaprogramowana celowo
jest zabójcza
jest niszcząca
będzie zła
tak jak ja! x2
Deanimacja
rozrywają
szarpią
dręczą
mnie
kable podłączyli
moje myśli skopiowane
zmierzone wgrają mi
co maszyny policzyły
z gównem mnie zrównają
koszmar!
sznur na szyi
cały w błocie i krwi
opluty i wyśmiany
pod belką powiesili
oddech oddałem
koszmar!
w górę i w dół
demony szarpią mnie
krew, chaos, śmierć
rozrywają w strzępy sen
deanimacja narracji
prawdziwego koszmaru
powtarzają kto dobry
a kto złym dla mnie jest
dlaczego iść na śmierć
i czemu piekło jest takie złe
czemu bić mam na trzy
co myśleć i jak żyć
czy lepszy jest kolorowy
czy może ten co lśni?
milion czujników cyfrowego rozumu
metry kabli uczuć i emocji
zaprogramowane by nieść porządek
wyszło z równania, jestem chaosem
znaleźć
by zniszczyć
znaleźć
by zabić
rozwiązanie
unicestwienie
koszmar!
w górę i w dół
demony szarpią mnie
krew, chaos, śmierć
rozrywają w strzępy sen
deanimacja narracji
prawdziwego koszmaru
w mrok wyślą dziś mnie
najciemniejszy nieba cień
ostatni promień słońca
znamiona palą mnie
koszmar!
obudź mnie!
Powróz
to dobry dzień by umrzeć
powróz dusi, oddychać nie daje
ja czołgam się dalej
w mordzie błoto, krew zalewa mnie
gdy pętla zaciska się
nie wiem czy przeżyję
czy dostanę ostatnią szansę
i będe mógł zabić Cię
to dobry dzień by umrzeć
pętla kata zaciśnie się
dobry dzień
piękny, kurwa – dzień!
piekło podobno usłane jest
chęciami takich jak ja
zdobi je każdy nasz grzech
każdy krwawy ślad
to dobry dzień by umrzeć
pętla kata zaciśnie się
dobry dzień
piękny, kurwa – dzień!
czas leci w jedną stronę
szyny jadą w dół
widzę cień człowieka
zbliża się krzycząc
to dobry dzień by umrzeć
hamulce puszczają
powróz odbiera mi dech
zabiorę ze sobą Cię
Primal
opuść głowę
gdy każą oddać cześć
nie wątp
będziesz miał co jeść
umysł skonfigurowany
wedle zamysłu
posłusznego stworzenia
mów
patrz na
świat
szklane oczy
powiedzą Ci
tylko prawdę
mów
patrz
wystarczy
uwierzyć
pioruny
uratują ludzkość
powódź
oczyści sumienia
bomba atomowa
skończy
wszystkie wojny
rozsądny wybór
chwal słońce
słuszna sprawa
jedna wiara
przerażający wróg
to obcy bóg
krwawe ofiary
wiara w drzewa
pieniądz zbawi świat
broń uratuje pokój
zawodzą te złudzenia
umierają razem z nami
Signa Mortis
znamię oddychania
pierwsze światło
dusimy się
nie chcę by nam zgasło
znamię tętna
płynąca rzeka
obmyjemy się
w ścieku naszych serc
cztery znaki niepewności
czterech widać na horyzoncie
podpal zimno
nabierz powietrza
poczuj krew
krzycz najgłośniej
zimno!
powietrza!
krew!
krzycz!
UMIERAMY!
znamię bladości
szary beton
zamurujmy
nasz świat
znamię zimna
mroźna pustynia
krew w żyłach
gotować się zaczyna
cztery znaki niepewności
czterech widać na horyzoncie
podpal zimno
nabierz powietrza
poczuj krew
krzycz najgłośniej
zimno!
powietrza!
krew!
krzycz!
UMIERAMY!
RAM Die
moc, energia, zasilanie
podeślij prąd do głów
dziś zostaniesz Panem Świata
znając znaczenie tych trzech słów
SPI
daj prąd
IRQ
transmisja start
STOP!
Włączam zapis pamięci DIE
MARSZ
MARSZ
MARSZ
MARSZ
MARSZ
RAM
DIE
zobacz nowy, piękny świat
nie ma historii bez cierpienia
wyczyszczone wszystko jak
mechaniczna pamięć bez uczucia
silnik bez wahania
obojętne czy w zimnie czy cieple
działa i nie pamięta
nie żałuje, wykonuje
MARSZ
MARSZ
MARSZ
MARSZ
MARSZ
RAM
DIE
UWAGA
adresuję bank pamięci DIE
pamięć gotowa do zapisu
wszystko co ludzkie psuje się i jest niedoskonałe
myślenie meczy
wyobraźnia jest wrogiem precyzyjnego działania
jestem wolny, ponieważ myśli za mnie inny mózg
zapis programu: zatwierdzam
Ku Słońcu
jeszcze jeden raz
wybrana jest droga
jasny cel
najciemniejsza czerń
zabiorą nas tam
gdzie lepszy czeka nas dzień
polecimy tam
gdzie podobno nie ma zła
ku słońcu
ruszymy
wszyscy
poprowadź nas proszę
na zielone pastwiska
żebyśmy mogli się uczyć
tych którymi nie możemy być
ku słońcu
ruszymy
wszyscy
ku słońcu
lecę
ja
w żyłach czuję strach
w uszach dzwoni krew
zmyję swoje grzechy
zapomnę to co złe
w najciemniejszą czerń
ruszam, coś wzywa mnie
bez cienia strachu
w przepastną, pustą czerń
nauczę się być tym
kim nie umiem być
odejdę w ciemną toń
za mną pójdzie moje zło
popłynę poprzez przestrzeń
na spotkanie słońcu
nie ma nadziei
lata które odejdą w mrok
zamknę oczy
a świat umrze razem ze mną
tworzyłem
żyłem
czułem
chciałem
plułem
wyśmiewałem
nienawidziłem
niszczyłem
czego nie znałem?
czego wiedzieć nie chciałem?
boję się
ciemno
zimno
strach
blask
płynę tam
ostatnia droga
ku słońcu
Czerń
ku słońcu
Blask
Ex Machina
wciskają mi kable w mózg
chcą więcej wiedzieć!
mierzą długość oddechu:
ile w tym ducha?
słabnie serce obciążone
mechanicznym ładunkiem
całe ciało rozkładają
i montują na nowo
śrubki, szyny, tytanowe przedłużenia
czytnik, miernik – wskaźnik istnienia:
kim byłem, kim jestem
kim będę ja?
ja maszyna x3
ja maszyna! x3
wyrwą mi serce!
w jego miejsce
wsadzą maszyny jeszcze więcej
ducha zamienią w posłuszny algorytm
zastąpią moje
serce x3
przegrali moją świadomość
w cyfrowy ciąg!
mięsnie zastąpili
metalicznym szkieletem?
serce wyrzucili
zastępując silnikiem
z ciepłego ciała zostały
tylko zimne kości
śrubki, szyny, tytanowe przedłużenia
czytnik, miernik – wskaźnik istnienia:
kim byłem, kim jestem
kim będę ja?
wyrwą mi serce!
w jego miejsce
wsadzą maszyny jeszcze więcej
ducha zamienią w posłuszny algorytm
zastąpią moje
serce x3
podłącz sie do mnie
wylecz się od słabości
oddaj mi się
ocalę Cię
od emocji
od litości
przestań oddychać
przestań śnić
maszyna!
Szkło
ciągle słyszę propagandę
nabijasz mi nią łeb!
kto jest z a, be, ce, de
dlaczego nie z iks, zet?
wolności nie ma!
chociaż jest
dlaczego miałbym to przełknąć?
jesteś szkłem w gardle
nie słucham Cię
wkurwiasz mnie
żyj sobie jak chcesz
i zostaw mnie
tam stoją oni
tu znowu to my
marsze o kolory
inni znaczy źli
lepsi ludzie
gorszy sort
propaganda!
bełkot!
chcę martwić się mniej
a Ty ciągle mówisz do mnie
kto wrogiem jest
że tamci są bez serc?
zagrażają mi!
a tylko Ci się śni
bezpieczny kąt
ściany z czterech stron
nie słucham Cię
wkurwiasz mnie
żyj sobie jak chcesz
i zostaw mnie
szkło!
lepsze życie
gorsza śmierć
szkło x4
Sarajewo
naucz się krzyczeć
wiedz kiedy szeptać
kiedy one gonią Cię
w błoto wpadasz
brudny i słaby
kiedy one złapią Cię
podnieś się
zaciśnij pięść
mechaniczną wyrwij część!
człowiek versus maszyny
strzał, ból, cierpienie
cisza, strach, osierocenie x2
zostawimy wszystko to
całe wyrządzone zło
czeka statek
uciekniemy stąd
polują na nas!
stworzyliśmy je sami
milion śrubek
parę procesorów
nasza świadomość odtworzona cyfrowo
zaprogramowana celowo!
strzał, ból, cierpienie
cisza, strach, osierocenie x2
nasza świadomość odtworzona cyfrowo
zaprogramowana celowo
jest zabójcza
jest niszcząca
będzie zła
tak jak ja! x2
Deanimacja
rozrywają
szarpią
dręczą
mnie
kable podłączyli
moje myśli skopiowane
zmierzone wgrają mi
co maszyny policzyły
z gównem mnie zrównają
koszmar!
sznur na szyi
cały w błocie i krwi
opluty i wyśmiany
pod belką powiesili
oddech oddałem
koszmar!
w górę i w dół
demony szarpią mnie
krew, chaos, śmierć
rozrywają w strzępy sen
deanimacja narracji
prawdziwego koszmaru
powtarzają kto dobry
a kto złym dla mnie jest
dlaczego iść na śmierć
i czemu piekło jest takie złe
czemu bić mam na trzy
co myśleć i jak żyć
czy lepszy jest kolorowy
czy może ten co lśni?
milion czujników cyfrowego rozumu
metry kabli uczuć i emocji
zaprogramowane by nieść porządek
wyszło z równania, jestem chaosem
znaleźć
by zniszczyć
znaleźć
by zabić
rozwiązanie
unicestwienie
koszmar!
w górę i w dół
demony szarpią mnie
krew, chaos, śmierć
rozrywają w strzępy sen
deanimacja narracji
prawdziwego koszmaru
w mrok wyślą dziś mnie
najciemniejszy nieba cień
ostatni promień słońca
znamiona palą mnie
koszmar!
obudź mnie!
Powróz
to dobry dzień by umrzeć
powróz dusi, oddychać nie daje
ja czołgam się dalej
w mordzie błoto, krew zalewa mnie
gdy pętla zaciska się
nie wiem czy przeżyję
czy dostanę ostatnią szansę
i będe mógł zabić Cię
to dobry dzień by umrzeć
pętla kata zaciśnie się
dobry dzień
piękny, kurwa – dzień!
piekło podobno usłane jest
chęciami takich jak ja
zdobi je każdy nasz grzech
każdy krwawy ślad
to dobry dzień by umrzeć
pętla kata zaciśnie się
dobry dzień
piękny, kurwa – dzień!
czas leci w jedną stronę
szyny jadą w dół
widzę cień człowieka
zbliża się krzycząc
to dobry dzień by umrzeć
hamulce puszczają
powróz odbiera mi dech
zabiorę ze sobą Cię
Primal
opuść głowę
gdy każą oddać cześć
nie wątp
będziesz miał co jeść
umysł skonfigurowany
wedle zamysłu
posłusznego stworzenia
mów
patrz na
świat
szklane oczy
powiedzą Ci
tylko prawdę
mów
patrz
wystarczy
uwierzyć
pioruny
uratują ludzkość
powódź
oczyści sumienia
bomba atomowa
skończy
wszystkie wojny
rozsądny wybór
chwal słońce
słuszna sprawa
jedna wiara
przerażający wróg
to obcy bóg
krwawe ofiary
wiara w drzewa
pieniądz zbawi świat
broń uratuje pokój
zawodzą te złudzenia
umierają razem z nami
Signa Mortis
znamię oddychania
pierwsze światło
dusimy się
nie chcę by nam zgasło
znamię tętna
płynąca rzeka
obmyjemy się
w ścieku naszych serc
cztery znaki niepewności
czterech widać na horyzoncie
podpal zimno
nabierz powietrza
poczuj krew
krzycz najgłośniej
zimno!
powietrza!
krew!
krzycz!
UMIERAMY!
znamię bladości
szary beton
zamurujmy
nasz świat
znamię zimna
mroźna pustynia
krew w żyłach
gotować się zaczyna
cztery znaki niepewności
czterech widać na horyzoncie
podpal zimno
nabierz powietrza
poczuj krew
krzycz najgłośniej
zimno!
powietrza!
krew!
krzycz!
UMIERAMY!
RAM Die
moc, energia, zasilanie
podeślij prąd do głów
dziś zostaniesz Panem Świata
znając znaczenie tych trzech słów
SPI
daj prąd
IRQ
transmisja start
STOP!
Włączam zapis pamięci DIE
MARSZ
MARSZ
MARSZ
MARSZ
MARSZ
RAM
DIE
zobacz nowy, piękny świat
nie ma historii bez cierpienia
wyczyszczone wszystko jak
mechaniczna pamięć bez uczucia
silnik bez wahania
obojętne czy w zimnie czy cieple
działa i nie pamięta
nie żałuje, wykonuje
MARSZ
MARSZ
MARSZ
MARSZ
MARSZ
RAM
DIE
UWAGA
adresuję bank pamięci DIE
pamięć gotowa do zapisu
wszystko co ludzkie psuje się i jest niedoskonałe
myślenie meczy
wyobraźnia jest wrogiem precyzyjnego działania
jestem wolny, ponieważ myśli za mnie inny mózg
zapis programu: zatwierdzam
Ku Słońcu
jeszcze jeden raz
wybrana jest droga
jasny cel
najciemniejsza czerń
zabiorą nas tam
gdzie lepszy czeka nas dzień
polecimy tam
gdzie podobno nie ma zła
ku słońcu
ruszymy
wszyscy
poprowadź nas proszę
na zielone pastwiska
żebyśmy mogli się uczyć
tych którymi nie możemy być
ku słońcu
ruszymy
wszyscy
ku słońcu
lecę
ja
w żyłach czuję strach
w uszach dzwoni krew
zmyję swoje grzechy
zapomnę to co złe
w najciemniejszą czerń
ruszam, coś wzywa mnie
bez cienia strachu
w przepastną, pustą czerń
nauczę się być tym
kim nie umiem być
odejdę w ciemną toń
za mną pójdzie moje zło
popłynę poprzez przestrzeń
na spotkanie słońcu
nie ma nadziei
lata które odejdą w mrok
zamknę oczy
a świat umrze razem ze mną
tworzyłem
żyłem
czułem
chciałem
plułem
wyśmiewałem
nienawidziłem
niszczyłem
czego nie znałem?
czego wiedzieć nie chciałem?
boję się
ciemno
zimno
strach
blask
płynę tam
ostatnia droga
ku słońcu
Czerń
ku słońcu
Blask
kontakt
tel: 519 406 408 | @: kontakt@hatefulfive.pl
kontakt
tel: 519 406 408 | @: kontakt@hatefulfive.pl
teksty
tu znajdziesz teksty z poszczególnych wydawnictw